>>Dzień jak każdy inny<<
Komentarze: 0
...Z tym wyjątkiem, że przesiedziałam przed kompem chyba rekordową liczbę godzin. Ciągle coś mi nie pasowało z grafiką, a poza tym stabilność tego bloga raczej nie jest najlepsza. Może niedługo poszukam jakiegoś innego serwera, ale niestety większość z nich jest płatna. A z kasą ciężko z tym miesiącu i nawet rachunek za komórkę wolałabym mieć w miarę niski. Z drugiej strony zaś to trochę samolubne korzystać zawsze z tego, co darmowe i jeszcze narzekać, że nie działa tak, jak powinno, prawda? Hmm no cóż, ale tu jest Polska - kraj, w którym zwykli ludzie nie zarabiają kokosów. Dorobić się można tylko będąc politykiem lub gangsterem - oni na problemy finansowe na pewno nie narzekają. Cholerka, ale zboczyłam z tematu, miało być coś o tym dniu, a nie o Millerze i mafii pruszkowskiej ;-) W każdym bądź razie, zaraziłam się nieco blogowaniem, nie wiem tylko, czy ktoś w ogóle będzie to czytać? ;-) Nawet jeśli nie, to nie szkodzi, bo piszę głównie dla siebie i własnej przyjemności, a klepanie w klawiaturę idzie mi trochę sprawniej niż pisanie długopisem. No więc dziś nie wydarzyło się nic ciekawego, a miałam taki ambitny paln pójścia do biblioteki! Trzymam już jedną książkę chyba od września, ale najlepsze jest to, że nawet jej nie przeczytałam. Aż strach się bać, co te panie bibliotekarki mi zrobią ;-) Pewnie dostanę dożywotni zakaz wypożyczania czegokolwiek! Potem starsza wróciła i z pracy i zachowywała się, jakby nic się wczoraj nie stało (a była dzika awantura z byle powodu). Następnie byłam umówiona z Jasią, żeby przerobić trochę zadać maturalnych z matmy, bo sama chyba nie miałabym motywacji, żeby się za to zabrać ehhh :( Stwierdziła, że jestem lepsza od jej pozostałych "uczniów", więc może jednak nie zostanę sprzątaczką? (choć szczerze mówiąc, to chyba nawet sprzątać dobrze nie potrafię :D) Potem wróciłam do blogowania, a przy okazji nadarzyła się rozmowa z Marudą na GG, co ostatnio jest niezwykłym rarytasem! Pan Maruda bowiem rzadko kiedy bywa w Wa-wie, a jeśli już, to pracuje do późnej nocy i nie ma czasu na kompa. Choć może trochę przesadzam, jeśli wziąć pod uwagę obszerność jego bloga oraz liczbę wielbicielek, które bardzo chętnie komentują każdą notkę i zostawiają całusy hmm ;) Ciekawe też, czy któraś z tych pań zawita kiedyś na mojego bloga...? Dalsza część rozważań po tej rozmowie nastąpi jutro, gdyż dziś jestem już nieco zmęczona od tego gapienia się w monitor. Mam nadzieję, że przyśni mi się coś miłego. I Marudzie też ;-)
Dodaj komentarz